Pogwizdowianki
W odległości od zabudowań naszej wsi, na zachód od parafialnego cmentarza, znajduje się grupa starych drzew, porastających jary i zapadliska. Miejsce to nazywane jest "cholernym cmentarzem" - w czasie panującej epidemii grzebano tu zmarłych na zarazę. Zapewne mogiły upamiętniał niegdyś drewniany krzyż, który z czasem się rozpadł w próchno. Dziś na próżno szukać śladów krucyfiksu - miejsce epidemicznych pochówków nie jest w żaden sposób oznaczone.
Na teren Królestwa Polskiego cholera dotarła w 1831 roku wraz z rosyjskimi żołnierzami tłumiącymi powstanie listopadowe.
W tym samym roku błyskawicznie rozprzestrzeniła się również na resztę Europy. Ale to wcale nie w Kongresówce lecz w Galicji choroba zebrała najbardziej mordercze żniwo
Cmentarze epidemicznie inaczej nazywane są też cmentarzami „cholerynkami” lub „pomorkami”. Do początku XX w. organizowano je w formie mogiły znajdującej się poza miastem lub wsią. Co ciekawe, te miejsca pochówku zaznaczane były nawet na starych pruskich mapach topograficznych, gdzie podpisywano je „Cholera-Khf” (czyli właśnie cmentarz choleryczny). Wówczas popularne stały się też karawaki, czyli hiszpańskie „krzyże morowe” przedstawiane w formie pionowego pnia oraz dwóch lub trzech poprzecznych belek. Oznaczane nimi były miejsca pochówku ofiar epidemii, a nawet noszono je w postaci wisiorków-amuletów, które miał chronić przed śmiercią, piorunami i klątwami.
Cmentarze takie są również w Warszawie, niedaleko Częstochowy, w samym Poznaniu i okolicach można ich znaleźć niemal 20. W czasie gwałtownej epidemii, dużym problemem był bowiem pochówek sporej liczby zmarłych. Specjalne miejsca pochówku dla epidemicznych ofiar były organizowane też po to, by bakterie wywołujące chorobę nie miały możliwości przedostania się do skupisk ludzkich.